Witam dziewczyny dawno Mnie tu nie było . Ale jakoś od nowego roku pech i choróbska trzymają się naszego domu jak muchy lepu:((. Najpierw rozchorowały się świniska , biegałam do weta przez dwa tygodnie . Kupiłam karmę która okazała się zabójcza dla Moich dziewczyn i dostały zatrucia.Ziarno było albo stare albo z terenów zalanych podczas powodzi ...bo co tam gryzonie zjedzą . A szkoda wyrzucić, swoją drogą zastanawiam się po co farbowane są ziarna i chrupki , które są w pokarmie dla zwierząt. Wiadomo ze są to barwniki i nie służą jelitkom małych gryzoni.A gryzoniom jest to obojętne czy ziarnko ma naturalny kolor , czy jest różowe.Więc teraz wącham karmy i wybieram farbowane ziarnka i prawie nic w paczce nie zostaje ...Ale dość o świniaczkach:)Zima w tym roku dała w kość Mojej rodzinie , najpierw zamarzło Nam auto , stało trzy tygodnie i naprawa sporo Nas kosztowała,ech .Potem pewnego wieczora zadzwoniła Moja mama że brakuje wody w piecu i nie może napalić. Umówiłam się z Nią że wpadnę do Niej następnego dnia i dolejemy wody. Budzę się w nocy zerkam na termometr a tam -29 st . A moja maminka siedzi w nieogrzewanym domu, nie bacząc na godzinę zaczęłam się ubierać . Mój mąż stwierdził że jest zbyt wcześnie 4.30 rano . I mam nie panikować bo babcia ma kominek i że pojedziemy rano i wody dolejemy. Ale Ja się uparłam i stwierdziłam że jadę sama bo Moja mama tam zamarza i pognałam w noc na autobus. Stoję na przystanku i prawie zamarzam , autobus mam za 15 min, i w myślach złorzeczę na leniwego chłopa. Aż tu patrzę turla się okutany małżonek, lekko wkurzony i stwierdza że ze Mnie wariatka jest. Wsiadamy w taxi i gnamy z odsieczą do mamy. Bidulka przywitała Nas lekko zdziwiona w czapce szalu i kurtce.Woda została dolana , a małżonek stwierdził że dobre ze Mnie dziecko jest . Bo nie patrząc na temperaturę za oknem i wczesną godzinę pognałam ratować mamę :).Wracając zaś do tytułu posta ...Ostatnio nie mam nastroju na dzierganie i inne robótki. Ostatni naszło Mnie na pieczenie . Trzy dni temu zachciało Mi się pasztetu takiego domowego i upiekłam w ilościach hurtowych. hi hi hi.
Dzisiaj naszło Mnie na ciacho , a że ja wydziwiać lubię , zawsze muszę zrobić coś innego niż wszyscy , to upiekłam Keks marchewkowy z piernikową nutą
Podaję przepis jak by ktoś chciał się skusić;
Składniki:
1 szkl. oleju słonecznikowego
4 jajka
2 drobno starte marchewki , ja dodaję te organiczne z Lidla , są pyszne. Moje dziewczyny je uwielbiają , innych nie ruszają . Mogę stwierdzić że testowałam na zwierzętach hi hi hi.
2 szkl. mąki Orkiszowej Typ 630
2 szkl. cukru brązowego.
2 łyżeczki sody oczyszczonej.
2 łyżeczki proszku do pieczenia.
2 łyżeczki cynamonu mielonego.
szczypta soli morskiej.
1 szkl bakalii
ja dodaję rodzynki, morele ,orzechy laskowe, włoskie, nerkowca i migdały bez skórki .
orzechy posiekać .
Piec w nagrzanym piekarniku 60 minut w temperaturze 170 st bez termoobiegu .
Moje ciacho polałam jeszcze polewą czekoladową i podaję z zimnym serkiem homogenizowanym waniliowym..Właśnie wystygło na balkonie robię więc kawę, zapalę świece i przy kominku spałaszuję. Pozdrawiam serdecznie Dorcia.
Popularne posty
-
Czas tak gna szybko ,że nie wiem kiedy a minęło tyle lat .Dzisiaj postanowiłam skreślić kilka zdań tak dla samej siebie.Widzę że dużo blogów...
-
U Mnie jesień w pełnym rozkwicie....Co roku nie przestaje Mnie zachwycać kolor liści na drzewach w drodze do pracy.Uwielbiam tą porę roku za...
-
Jakas niemoc twórcza Mnie dopadła, co zacznę to odkładam...Wiosna budzi się pomalu do życia .Moja lawenda już kwitnie.....
Mam nadzieje, że choróbska juz sie od Was odczepią:) Miłego wieczoru
OdpowiedzUsuńBuziaki
M
oj.. to miałaś przeprawę... ja już nauczyłam się jak wodę dolewać do grzejników...
OdpowiedzUsuńbiedne te Twoje dziewczyny...jak coś to latem mi napisz jakie ziarno jedzą to popytam się tu i ówdzie i od rolników wezmę świeże...ostatecznie na wsi mieszkam coby brzuszka Twoich dziewczyn zdrowe były !
Dorcia ... dzięki za przepisik...też kiedyś jakiś z marchewką robiłam i pamietam, że był smaczny... szkoda, że daleko mieszkasz ...wpadłabym na popgawętki przy ty Twoim keksiku...
zdrówka życzę i częściej się pojawiaj...
Joasiu kochana jesteś ....Nawet nie wiesz jak Mnie rozczuliłaś tym wpisem:))Ja też bardzo bym się cieszyła z pogawętki z Tobą:)) Nawet nie wiesz jak bardzo.Buziaczki Dorcia.
OdpowiedzUsuńto dobrze, to nawet bardzo dobrze ...hihi
OdpowiedzUsuńale o ziarnie się przypomnij - koniecznie !
Piekę podobne ciacho z własnej marchewki lub z cukinii. Oba są pyszne!
OdpowiedzUsuń